Dwa tygodnie po powrocie
Od dwóch tygodni, jakoś nie mogłem się sobie zebrać, aby przez chwilę przysiąść i skreślić pierwszych kilku zdań.
Oczywiści przeciwności można mnożyć, brak czasu, praca, zmęczenie , choroba i .... nie wiadomo co jeszcze.
Ale dziś przemogłem w sobie niechęć i postanowiłem napisać kilka zdań o ostatniej wyprawie.
Wyprawie zgoła innej niż wszystkie pozostałe, a to za sprawą kilku dziwnych, zgoła nieoczekiwanych powodów.
Po pierwsze, odbyła się ona z prawie miesięcznym poślizgiem względem, pierwotnego starannie zaplanowanego terminu.
Po drugie, połowa z osób które wzięły w niej udział, była przypadkowa wzięta w ostatniej chwili, nieomal z łapanki.
Po trzecie zaś i to jest może najważniejsze, miejsce wyjazdu, a co za tym idzie, również jego cel został w ostatniej chwili zmieniony.
Ale o tym pozwolę sobie napisać już kolejnym razem.